piątek, 17 czerwca 2011

Kalarepa.

Dzisiejszym bohaterem, jak ktoś woli bohaterką jest kalarepa. Odmiana kapusty o słodkawym smaku i ciekawym miąższu. Jedną z jej zalet jest i tu niespodzianka chrupanie ;) Ale do rzeczy, kalarepę można spożywać na surowo, gotowaną a także smażoną i pieczoną również. Jest bardzo bogata w składniki mineralne - wapń, sód, fosfor, potas, magnez, żelazo, miedź, chlor i jod. Zawiera również karoteny i witaminy - B1, B2, B6, C oraz kwas foliowy. Co ciekawe większość decydujących się na kalarepę zjada samo "jabłko" uszczuplając roślinę o liście. Tym czasem dużo więcej składników znajduje się właśnie w liściach m.in. wita A i K, których w bulwiastej części rośliny nie ma. Należy pamiętać aby liście dodawać np. do sałatek, zup lub innych potraw. "Ponadto kalarepka zawiera sporo kwasów organicznych, w tym przede wszystkim kwas jabłkowy, natomiast bardzo mało szkodliwych składników. Kalarepa znana jest jako środek zawierający cholagogę, przyspiesza więc wydzielanie żółci i jej przepływ z woreczka żółciowego do jelita. Dzięki zawartości włókien roślinnych stosuje się ją w leczeniu nieregularnego stolca i zaparć. Zaleca się ją chorym na miażdżycę, zwłaszcza przebiegającą z podwyższonym ciśnieniem krwi i zaburzeniami metabolizmu cholesterolu. Wszystko za sprawą bardzo małej zawartości cholesterolu w kalarepie, znacznie mniejszej niż w innych warzywach kapustnych."
Przy wybieraniu kalarepy nie ma znaczenia jej wielkość, zarówno duże jak i małe egzemplarze są tak samo dobre i bogate w składniki, warto zwrócić uwagę na świeżość i pamiętać aby liście zabrać ze sobą.
Polecam jako zwykłą przekąskę, smakuje wyśmienicie a bogactwo, które ma w sobie jest fantastycznym prezentem dla naszego organizmu.


źródła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kalarepa
http://www.cyberbaba.pl/produkty-spozywcze/131-warzywa/1527-kalarepa-na-kamienie-zolciowe

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Nie jesz mięsa? To co Ty jesz?!

Pytanie (w tytule), które słyszy większość osób mówiących, że zwierząt nie spożywa. W tym wywodzie chciałbym pokazać jak ograniczona jest wiedza większości ludzi na temat jedzenia (piszę o ludziach z którymi miałem styczność, czy to bezpośrednią czy pośrednią). O dziwo nie tylko spożywania zwierząt ale spożywania jako całości. Nie chciałbym żeby ktoś się poczuł tutaj urażony, jedynie stwierdzam fakt.

XXI wiek, dostęp do informacji ogromny. Wydawałoby się, że temat, który obecnie jest na topie - odżywianie, diety, zdrowa - bio - eko - żywność. Tym czasem po stwierdzeniu przez kogoś, że nie je mięsa następuje zdziwienie - a co Ty jesz? A jak Ty żyjesz? Nie jesteś osłabiony? Nie jesteś chory? - potem co bardzo mnie dziwi, często, nie zawsze, następuje faza, która, pewnie nieświadomie, jest delikatnie złośliwa (z doświadczenia) - zjedz kotlecika; przecież bez mięsa nie da się żyć; wiem, że nie jesz mięsa ale to jest kurczak i wiele wiele innych. A spróbuj potem kichnąć, albo się przeziębić... Początkowo robiło to na mnie wrażenie i się obruszałem. Później zaczęło mnie bawić. Już po samej minie mogłem zgadywać co zaraz usłyszę. Na chwilę obecną zastanawia mnie skąd biorą się takie pytania czy stwierdzenia. Nie ma zależności pomiędzy wiekiem, posiadanym tytułem, zamożnością, miejscem zamieszkania. Ci bardziej tolerancyjni pytają dlaczego nie spożywam zwierząt i starają się porozmawiać, Ci mniej rzucają tekstami o głupocie, że w ogóle jak tak można, chorobach...właśnie to ostatnie najbardziej mnie śmieszy. Dieta czyli sposób odżywiania powinna być dobrze zbilansowana aby dostarczać organizmowi wszystkich potrzebnych elementów, nie robiąc tego krzywdzimy siebie niezależnie czy jemy zwierzęta czy nie.

Po co o tym piszę? Po to żeby ludzie zrozumieli, że każdy ma prawo wyboru do tego w jaki sposób się odżywia i każdy osobiście ponosi za to konsekwencje. Dlatego apeluję, jeżeli coś jest niezgodne z tym jak zostaliśmy wychowani lub czegoś nie rozumiemy, nie negujmy tego a postarajmy się zrozumieć. A jeśli nie potrafimy zrozumieć, nie bądźmy ignorantami.

Pozwolę przytoczyć sobie jedną wypowiedź jaką znalazłem w Internecie " Dla mięsożercy kotlet to kotlet - kawałek jedzenia, dodatek do ziemniaków czy mizerii. Dla wegetarianina ten sam "kotlet" to kawałek bezbronnej istoty, zabitej bez przyczyny." Dwa zdania, które, jestem pewien, wywołają sporo emocji, część przytaknie, część się wkurzy a jeszcze inni pomyślą, "co on wypisuje?" Tym czasem jest to tylko jeden z przykładów dlaczego ktoś zwierząt jeść nie chce. Innym po prostu nie smakuje, jeszcze inni nie mogą, kolejni twierdzą, że mogą się bez tego obyć.

Wiedzieć trzeba, że produkty mięsne składają się w dużej mierze z tłuszczów "parówki mogą zawierać 30 do 40% a kotlet schabowy 40% tłuszczu", a także składników, które fatalnie wpływają na nasze zdrowie.

Cholesterol - nadmiar jest szkodliwy i prowadzi do zmian miażdżycowych. Azotyn sodu - "Jest to związek szkodliwy dla zdrowia a jego ciągłe używanie wynika z powodu nie wynalezienia lepszej substancji konserwującej. Znajdujący się w wędlinach azotyn sodu powoduje powstawanie w przewodzie pokarmowym nitrozoamin, substancji rakotwórczych." "Mięso jest pokarmem wysoce kwasotwórczym i jego nadmiar w diecie powoduje zakwaszenie organizmu i obciążenie układu wydalniczego (nerki)." "Stwierdzono, że nadmierna ilość spożywanego mięsa osłabia nasz system obronny, prowadzi do chorób tarczycy, nadciśnienia, nadpobudliwości nerwowej. Według najnowszych badań Amerykańskiego Komitetu Odpowiedzialnej Medycyny mięso powoduje choroby układu krążenia oraz choroby nowotworowe." "Tymczasem razem z mięsem, poza cholesterolem - głównym powodem miażdżycy, zawałów serca, nadciśnienia, udaru mózgowego, do naszych organizmów mogą wtargnąć dioksyny, priony, komórki raka i wirusy wywołujące choroby nowotworowe. Mięso zawiera duże ilości pestycydów i antybiotyków, którymi karmione są zwierzęta hodowlane, substancje hormonalne, trujące glikozydy, wreszcie adrenalinę, związaną ze stresem zwierząt podczas hodowli i ich uśmiercania.
Przez wiele lat mięso było chwalone jako źródło białka. Jednak tu właśnie tkwi pułapka - spożywanie zbytniej ilości potraw mięsnych sprawia, że dostarczamy sobie nadmierną ilość białka, której nasz organizm nie jest w stanie przetworzyć. Nadmiar białka ulega rozkładowi, a nasz organizm zaczyna bronić się przed martwą tkanką białkową, wytwarzając bakterie gnilne, zawierające związki chemiczne o trujących właściwościach. Część z nich zostaje wydalona, reszta natomiast wchłonięta przez tkanki organizmu. Taki nieustanny proces gnilny powoduje w następstwie raka odbytnicy, zaparcia, cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm i choroby układu krążenia."